Nieznany Świat,
Nr 3/1995, s. 39.  

Okrągłe liczby


    W nr 7–8 „NŚ" E. Filipowicz ciekawie pisze o liczbowych relacjach Księżyca ze Słońcem. Niestety, u samych podstaw swoich wywodów przytacza nieprawdziwe stwierdzenia. Twierdzi mianowicie, że „średnica Słońca jest dokładnie (podkreślenie autora!) 400 razy większa od średnicy Księżyca". Wystarczy zajrzeć do dowolnego zestawu stałych astronomicznych, by się przekonać, że promienie tych ciał wynoszą 696 tys. i 1,738 tys. km, co daje stosunek 400,46. Słońce jest gazowe, więc możnaby na dobrą sprawę przyjąć, że jego powierzchnia leży kilka procent wyżej lub niżej niż się przyjmuje. Takie postępowanie jednak trzeba uzasadniać. Przypadek ten można porównać do w zasadzie nieprawdziwego stwierdzenia, że np. atmosfera Ziemi ma wysokość dokładnie 100 km. Podobnie jest z odległościami. Średnie odległości tych ciał od Ziemi są znane z bardzo dużą dokładnością, a ich stosunek wynosi ok. 389,17. Oczywiście nie jest to identyczne z 400!
    Stosunek mas Słońca i Księżyca w rzeczywistości wynosi (i tu już nie da się nijak naciągać) ok. 27,07 milionów, co wcale nie jest „okrągłą" liczbą 27 milionów! Oznacza to tyle, że podany przez pana Filipowicza stosunek 27:64 — „podmuch wyższej celowości" — jest przybliżony, a w omawianym artykule - zwyczajnie naciąganięty. „Wielki Konstruktor" stworzył też liczby rzeczywiste. Praktycznie wszystkie wielkości opisujące przyrodę (odległości, rozmiary, okresy, masy, siły, natężenia ...) wyrażają się takimi liczbami, nie zaś naturalnymi. Tylko z powodu ograniczonej dokładności z jaką je znamy, prawie każdą (nie wszystkie) z tych liczb można wyrazić stosunkiem liczb naturalnych.
    Dalej pan Filipowicz wysuwa hipotezę, jakoby okres syderyczny Księżyca poprzez rezonans został zrównany z okresem rotacji Słońca! Przecież w istocie ani okresy te nie są ściśle sobie równe, ani nie ma mechanizmu odpowiednio efektywnego przekazywania energii między rotującym Słońcem a Księżycem, zaś powszechnie wiadomo, że okres obiegu jest ściśle związany z odległością (prawa Keplera). Odległość Księżyca (a zatem i okres obiegu) rzeczywiście stopniowo się zwiększa, ale to za sprawą oddziaływania pływowego z Ziemią, a nie ze Słońcem!
    Na koniec drobna korekta i uzupełnienie: perturbacje z kalendarzem wynikły z niewspółmierności miesiąca synodycznego (a nie syderycznego czy gwiazdowego, jak podano w artykule) Księżyca i długości roku zwrotnikowego. Wśród kosmogonicznych teorii Księżyca zabrakło wzmianki o najpopularniejszej obecnie u astronomów — tej mówiącej, że powstał on w wyniku zderzenia się dużego ciała z Ziemią.
    Podsumowując, artykuł pana Filipowicza przypomina mi troszkę skrajnie nieodpowiedzialną publikację A. Mostowicza, która ukazała się w „NŚ" 10/1991 i którą mocno skrytykowałem na łamach Uranii, 11/1992. Sądzę, że wypisywanie takich rzeczy lekką ręką, w sytuacji kiedy podawane liczby można łatwo sprawdzić, jest zwykłym lekceważeniem czytelników, a ponadto podrywa to autorytet pisma. A przecież można było napisać prawie taki sam artykuł podając również (choćby w nawiasach) prawdziwe wielkości.
Toruń, w październiku 1994 r. — Kazimierz M. Borkowski      


  File translated from TEX by TTH, version 3.13 on 25 Oct 2002.